poniedziałek, 19 listopada 2012

Żółć mnie zalewa;P

Każdy ma czasami gorszy dzień, chwilę, kiedy - gdyby miał akurat w ręce łopatkę i foremkę i bawił się w piaskownicy, na pewno rzuciłby z impetem tymi utensyliami i energicznie odmaszerował. Piaskownica, piasek .. no własnie - gorsze dni i gorsze humory jakoś nieodmiennie kojarzą się z kolorem żółtym. Może to wszystko ma jakieś powiązanie z teorią czterech humorów, o której słuchałam (z wysiłkiem, bo ciężko się słuchało...) na wykładach z historii idei? Tak czy inaczej dla wszystkich złośnic mam dobrą wiadomość: żółty cień Inglota nr 474 z drobinkami (seria Double Sparkle) jest bardzo udanym żółtym cieniem, ładnie wygląda na powiece,  ma dobrą pigmentację i nie traci na intensywności w procesie rozcierania. Lubię go łączyć z kolorem pomarańczowym  brązowym i złotym. Jest jak najbardziej noszlany i naprawdę warto spróbować. Zrobię makijaż żeby Wam udowodnić:) A póki co pokażę Wam tego pięknisia z którym juz od dawna bardzo dobrze się dogaduję - możecie teraz żółknąć z zazdrości;)


Inglot 474 w świetle sztucznym

Inglot 474 w świetle dziennym
I I jeszcze obowiązkowo wieczory panieńskie Kraków mogą stanowić całkiem udany element zwiedzania Krakowa z przewodnikiem;) 

do następnego:)
Autor: Marta Frankowska-Luty


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz