Modelką była Gosia, dziewczyna o - moim zdaniem - nieco egzotycznej urodzie:) A głównym bohaterem naszej sesji były pierzaste rzęsiska z Inglota, które okazały się być bardzo kapryśnym i trudnym we współpracy obiektem fotografowania. Fotografka - czyli Beata chciała uzyskać efekt rozwianego włosa dzięki wentylatorowi, ale chyba pierwszy raz w życiu widziałyśmy przekomiczny efekt falujących "na wietrze" rzęs;)
Makijaż był fioletowo-pomarańczowy, twarz pokryta sporą dawką konturu i rozświetlacza, a usta super "nudowe". Wyszło tak:
Mnie osobiście zdecydowanie bardziej podobało się czarne tło, ale ja jestem w ogóle taki czarny charakter, że lubię czerń. Natomiast Beata z kolei była za bielą... Dla każdego coś miłego:)
A ta tkanina to obrus mojej Mamy!
Na dole zrobiłam pomarańczową kreskę, widać ja tylko na tym zdjęciu:
Mam nadzieję, że relacja z kolejnych sesji już niedługo!
Do następnego, Marta
czarne :)
OdpowiedzUsuńsuper, choć ja bym chciała jeszcze zobaczyć zdjęcie gdzie oczy są otwarte!
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zaciekawiło.
UsuńKiedy nowe wpisy?;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, kiedy znów tu coś napiszesz?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalne ;)
OdpowiedzUsuńremontujemynaszdom
świetny efekt, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wpis, ale gdzie kolejne? czekamy :)
OdpowiedzUsuńzjawiskowy efekt! też bym chciała kiedyś takie :)
OdpowiedzUsuńtrzeba przyznać, rzęsy robią wrażenie
OdpowiedzUsuńAle super to wygląda!
OdpowiedzUsuń