sobota, 29 marca 2014

Pierzaste rzęsy w błysku fleszy

Jakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w mojej pierwszej, prawdziwej sesji zdjęciowej:)
Modelką była Gosia, dziewczyna o - moim zdaniem - nieco egzotycznej urodzie:) A głównym bohaterem naszej sesji były pierzaste rzęsiska z Inglota, które okazały się być bardzo kapryśnym i trudnym we współpracy obiektem fotografowania. Fotografka - czyli Beata chciała uzyskać efekt rozwianego włosa dzięki wentylatorowi, ale chyba pierwszy raz w życiu widziałyśmy przekomiczny efekt falujących "na wietrze" rzęs;)

Makijaż był fioletowo-pomarańczowy, twarz pokryta sporą dawką konturu i rozświetlacza, a usta super "nudowe". Wyszło tak:




Mnie osobiście zdecydowanie bardziej podobało się czarne tło, ale ja jestem w ogóle taki czarny charakter, że lubię czerń. Natomiast Beata z kolei była za bielą... Dla każdego coś miłego:) 


A ta tkanina to obrus mojej Mamy! 


Na dole zrobiłam pomarańczową kreskę, widać ja tylko na tym zdjęciu: 



Mam nadzieję, że relacja z kolejnych sesji już niedługo!

Do następnego, Marta