sobota, 22 lutego 2014

Moja kreska dla opadającej powieki a'la Azjatycki Cukier

Dla wielu z Was kreska jest niezbędnym elementem makijażu. Dla mnie nie, a już na pewno nie graficzna kreska lajnerem na górnej powiece. Taka robię rzadziej niż częściej, nie dlatego, żeby mi się nie podoba, tylko na moim oku wykonanie takowej jest mocno czasochłonne. Co więcej - jestem zdania, że odpowiednim cieniowaniem możemy stworzyć lepszy efekt na oku niż akurat krechą. Choć przyznam, czasem się ona przydaje:)

Dlatego i ja, mimo niesprzyjającej i niechętnej do współpracy kanwie - po nią sięgam. Na temat prawidłowego rysowania kreski, zwłaszcza na powiece opadającej - doktorat można by pisać. Monografii na ten temat - zarówno w świecie vlogów jak i blogów - powstało od groma. Trendy są różne - różne szkoły często wzajemnie sobie przeczą. Nie pozostaje zatem nic innego, jak poszukać własnej drogi - metodą prób i błędów, jak to w życiu...

Początkowo byłam pod wpływem doktryny głoszącej, ze na opadającej powiece powinno się rysować zewnętrznego zawijasa (tzw. jaskółkę) wcześnie i wysoko, wyżej niż kącik oka, jeszcze przed momentem, gdzie tworzą się nieszczęsne fałdki. Fakt, jakiś czas tak robiłam, jednak taka kreska jest dla mnie jakaś taka bardzo sztuczna, z obecnego punktu widzenia. Może być wręcz karykaturalna.

Niektóre guru zakazują posiadaczkom opadających powiek i kącików dojeżdżać kreską aż za kontur oka głosząc, że zawijasami gnącymi się i łamiącymi w załamkach powstających przy otwartym oku stworzą sobie one więcej szkody niż pożytku. Może i mają rację, ale ja nie lubię tej asekuracyjnej szkoły:)

Dlatego najbardziej przemówiła do mnie wykładania znanej Wam być może koleżanki z Singapuru. Nieskromnie powiem, że już wcześniej rysowałam sobie tak brawurową kreskę, wcale a wcale nie obawiając się o to, że moje spojrzenie będzie "smutne";)

Kilka fotek jak wychodzi to u mnie:







Wiem, że to co widać wyżej jest niezgodne z wieloma dogmatami;) Ale w takiej kresce czuję się najlepiej a - dzięki Bogu - mam w sobie na tyle radości i optymizmu, że smutne oko mi nie straszne;) 

Co Wy na to?

pozdrawiam!
Marta 



6 komentarzy:

  1. Ja ciągle uczę się malowania ładnej kreski, a też mam opadającą powiekę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie napisane. Ja nigdy nie potrafiłam robić idealnych kresek. Moja siostra uczyła mnie ładnych kilka miesięcy i nic ;p W końcu na 20 urodziny zrobiłam sobie kreski permanentnie u pani Aleksandry Góreckiej. Bardzo fajnie do mnie podeszła bo miałam wiele wątpliwości. Porozmawiała ze mną i dopasowała kształt kresek. Także takie problemy mam już za sobą he he

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zamierzam dopiero się wybrać do specjalisty sama nie daję rade;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam sztuczki podpatrzone u Azjatyckiego Cukra, jej filmiki są boskie :D Ostatnio znów mocno eksperymentuję z makijażem podpatrując jej bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym umieć robić takie ładne kreseczki:)

    OdpowiedzUsuń