środa, 14 listopada 2012

H&M czyli spotkanie z księgową z bonusem;)

Dziś pod koniec dnia wybrałam się na spotkanie z moją koleżanką - Marysią, która pomaga mi w sprawach księgowości. Ponieważ jednak rozmowy o tak wzniosłych kwestiach jak ZUS i podatki wymagają odpowiedniej oprawy, spotkałyśmy się w Coffee Heaven w Galerii Krakowskiej, przy cappuccino z bitą śmietaną... Po ogarnięciu bieżących zagadnień z zakresu buchalterii;) nie mogłam sobie odpuścić choćby krótkiej wizyty w dawno nie odwiedzanym H&M. Zazwyczaj uważałam ten sklep za całkiem całkiem fajny, spełniający raczej moje oczekiwania, oczywiście nie wszystko mi się tam podobało, ale z grubsza moim gustom wychodził naprzeciw. Dziś przeszłam się na dział z akcesoriami. To, co ukazało się moim oczom nieco mnie zadziwiło... Przez chwilę nie wiedziałam, czy jestem w znanej sieciówce, czy na bazarku, czy na odpuście parafialnym czy może w sklepie z zabawkami... Ja wszystko rozumiem - kicz kontrolowany, celowe balansowanie na granicy dobrego smaku - ale same oceńcie, czy ta granica nie została ździebko przekroczona:








Miałam wrażenie, że stojaki uginają się od tandety, zarówno pod względem wizualnym jak i jeśli chodzi o jakość wykonania, czego symbolem niech będzie taka przykładowa zionąca dziura zamiast szkiełka:



I jeszcze kilka przykładów:




Ale ale, żeby nie było, że tylko narzekam - znalazłam pierścionek  który faktycznie porusza się po tej cienkiej granicy pomiędzy kiczem absolutnym a czymś ciekawym i nieco prowokacyjnym. Coś takiego jest chyba w jego kształcie, takim jakby lekko przemysłowym (?), że łamie namolnosc kolorowego szkiełka, chyba;) Oto on:



Drugi pierścionek, który mi się spodobał wygląda tak:




Stawiam, że to pustułka:) Taka, jakie kiedyś bywały nad zalewem w Kryspinowie. Kojarzy mi się z młodym ptakiem, który wypadł z gniazda, jeszcze nie umie latać i trwożnie przygląda się stojącemu nad nim potworowi- mnie... Jest w tym pierścionku coś zwierzęcego. 

Zauważyłam, że jest teraz w H&M jakaś kolekcja specjalna, która to przypadłość nie ominęła i działu akcesoriów;) Tak więc żeby użyć youtubowego slangu: "tak się prezentuje";P


Taka przyjemność jak w "bombonierce" poniżej to koszt prawie 400 zł...




A ta gablotka świetnie oddaje klimat całej kolekcji akcesoriów! (gest mówi sam za siebie: "no co mam zrobić, przecież tego nie zdejmę!")




Ciekawe do czego służą takie puzdra jak poniżej... Jeśli ktoś ma 200 zł na zbyciu, może sprawdzić :)




Na koniec jedna stylizacja ubraniowa:



I co - ja jestem szytwniara, czy te rzeczy są jakieś dziwne w większości?:) Czekam na Wasz odzew. A na dobranoc nakarmimy jeszcze wujka googla pomysłami na wieczór panieński i Krakowem, a niech sobie poje - moje zdrowie:)

Do nastepnego, papa!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz