Makijaż, na który was zapraszam został wykonany w większości kosmetykami sypkimi mianowicie:
przepiękny, mieniący się kilkoma odcieniami cień z Inglota nr 85
zielony cień Lili Lolo w odcieniu green opal
złoty pyłek z Nouby - nr 250 spicegold
podkład mineralny Lili Lolo w odcieniu porcelain
a poza tym:
baza pod cienie Artdeco
żelowy liner z Catrice w odcieniu o nazwie: Black jack with Jack Black :)
cielisty cień z palety Too Faced Natural Eye o nazwie heaven
błyszczyk z Loreala - nr 16 Pure Chrome
ulubiony róż z duo Flormaru w numerze P115
W makijażu cieniami sypkimi ważne jest porządne otrzepywanie pędzelka, wtedy nie mamy prawa wyglądać jak choinka;) ale jeszcze ważniejsza jest moim zdaniem kolejność wykonywania działań:) Warto zacząć od oczu, a dopiero potem, po usunięciu niechcianej posypki pod nimi;) - nałożyć krem i całą resztę makijażu.
Krem jest istotny jeśli nakładamy podkład mineralny - w formule sypkiej - dzięki temu wszystko lepiej stopi się ze skórą.
Oczywiście konieczna jest dobra baza pod cienie - ja polecam Artdeco!
kolejna porada - mnie osobiście łatwiej nakłada się cienie sypkie nie tyle pędzelkami płaskimi, języczkowymi, co raczej bardziej puchatymi lub kuleczkowymi (np. w wewnętrznym kąciku). Dzięki temu nabiera się więcej cienia i lepiej łączy się on ze skórą:)
Jeśli chodzi o ten ciekawy cień z Inglota, to niektórzy uważają go za zastępnik słynnego Club'a z Mac. Nie od końca się zgodzę uważam, ze Inglot jest sam w sobie dużo ciekawszy, tzn. mając w sobie prócz czerwieni, brązu i zieleni jeszcze tony chłodnego błękitu - jest to cień dużo ciekawszy i bardziej złożony. A kosztuje tylko 30 zł:) Piękny makijaż tym cieniem stworzyła na modelce Ewa z kanału RedLipsticMonster - klik. Osobiście u siebie preferuję ten cień jednak nie jako solo, a w połączeniu z czymś innym, np. tak jak pokazałam na filmie. Ale warto poeksperymentować a przede wszystkim - nie obawiać się sypkich kosmetyków:)
miłego dnia:)
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz