poniedziałek, 6 maja 2013

Ulubieńcy kwietnia

Zapraszam na mój ulubieńcowy debiut na blogu;) Oczywiście większość to kosmetyki kolorowe - uwielbiam kolorówkę i z tej gamy używam sporo rożnych specyfików. Za to w moich ulubieńcach raczej nie znajdziecie maseł do ciała, mgiełek do ciała, bomb do kąpieli  balsamów, mleczek czy też żeli pod prysznic. Te kosmetyki używam - jeśli w ogóle - to bez większych emocji.





Paleta cieni Inglot. Uwielbiam ją, zarówno ze względu na zawartość (starannie kompletowaną) jak i na samą formę - niezwykle solidną i elegancką. Używam wszystkich kolorów, które w niej mieszkają. Niektórych rzadziej, ale jednak. 



Jestem wielką miłośniczką róży do policzków. Mam bardzo różne kolory, różne wykończenia i tonacje. Ostatnio najczęściej używałam różu z Rimmel (kupiony na Allegro, w sklepach go nie widziałam). Jest to przepiękne trio, tworzące bardzo efektowną, stonowaną całość. Róż jest z serii Lasting Finish, odcień to 008 spring flower. Polecam. 
Drugi róż, często przeze mnie używany to przedstawiciel rodziny Natural Collection (marka niedostępna w Polsce, ale za to w Wielkiej Brytanii jak najbardziej, zresztą bardzo tania). Mam odcień pink cloud. Kiedy spierałam się z mamą, czy to odcień brzoskwiniowy, czy raczej typowo chłodny. Zdjęcia dobrze oddają stan faktyczny- pomożecie rozsądzić nasz dylemat?:) 
Dodam jeszcze, że trwałość obu róży jest u mnie satysfakcjonująca  ale nigdy nie miałam problemów z utrzymywaniem się tego typu kosmetyków na twarzy. Pink cloud jest zupełnie matowy, spring flower ma pasek rozświetlający, suma sumarum daje wykończenie satynowe. 



Moja ukochane kulki rozświetlające z Cashmere, pisałam o nich szerzej tutaj


Podkład mineralny z Lily Lolo w najjaśniejszym odcieniu - porcelain. Bardzo go lubię, szczególnie fajne współpracuje z kremami, także tymi bardziej treściwymi, z filtrami przeciwsłonecznymi, więc na lata będzie wymarzony. Na twarzy wygląda przede wszystkim naturalnie, bynajmniej nie tworzy efektu maski. Jeśli chodzi o jego krycie, to jest ono raczej lekkie do średniego, nie zbudujemy nim mocnej tapety, nie zakrywa cieni pod oczami czy przebarwień. Ale tak czy inaczej baaardzo fajny kosmetyk, zwłaszcza w tandemie z korektorem. 


Kiedyś pisałam o mega jasnym podkładzie z Maybelline zakupionym na Allegro. Po pewnym czasie stwierdzam, że ma on podstawową wadę - tworzy efekt sztuczności i maski na twarzy. Trochę mnie to dziwi, bo ma lekką konsystencję, ale jednak. Dlatego nie jestem w stanie używać go solo, za to rozjaśniam nim podkład z Eveline Art Scenic (który sam w sobie jest dużo lepszy, ale niestety dla mnie za ciemny) i jest git:) Doceńcie biedronkową jakość;)  - Art Scenic za ok. 7 zł to naprawdę dobry produkt, fajna konsystencja, wysoki stopień krycia i brak efektu maski. Do tego piękny zapach. Tak, ma parabeny i silikony, ale i tak mi służy. 





Dwa pędzle: z Lovely do różu - bardzo dobry, niedrogi pędzel (ok. 17 zł). 
Z Hakuro H78 - precyzyjne jajeczko do cieni. Przy opadającej powiece jak znalazł do załamania, także do dolnej linii rzęs czy wewnętrznych kącików. Mozna nim tez rozcierać granice. Uniwersalny i wyśmienity:) 


Moje odkrycie ostatnich tygodni - maskara z Avon Supershock. Jest super!!! Ładnie dodaje objętości  jest przyzwoicie trwała, ale co najważniejsze - rozdziela rzęsy i pogrubia je w fajny sposób - szczególnie u nasady, mniej - przy końcówkach, co tworzy piękny efekt. 




Dwie zmaltretowane już nieco szminki Inglot. Bardzo lubię szminki z tej firmy. Obie są prezentami od męża, więc może z racji szczególnego sentymentu nie jestem do końca obiektywna, ale bardzo mi się podobają. Zwłaszcza polecam Wam śliczny kolor nude (to ta bardziej zużyta) - numer 114
 Szminka mniej zużyta to mocniejszy brudny róż, nr 147.


A oto jak wygląda w akcji nr 114:



Znowu kombinowany duet. Maskara L'Oleal Telescopic (czarna tubka) to świetny produkt, przepięknie wydłużający rzęsy i do bólu trwały. Zużyłam 2 opakowania, w koncu kupiłam jej młodsza siostrę - False Lash Telescopic (srebrna tubka) i ta niestety okazała się niewypałem. To ona fundowała mi meeega posklejane rzęsiska, a fuj! Po prostu szczoteczka kiepska. Efekty możecie zobaczyć tutaj... Łe.
Tak więc nabieram sobie bardzo dobry jakościowo tusz ze srebrnej tubeczki szczotka z tej czarnej. Efekt jak malowanie:) 





Ulubieńcy pielęgnacyjni. Szampon Biovax Med to ratunek dla mojej wrażliwej skóry głowy, jest bardzo drogi (ok. 36 zł)  więc używam go zamiennie z tańszymi towarzyszami:) 



Znowu Biedronka:) Top coat z Bell. Juz nie wyobrażam sobie manicure bez tego produktu, który przedłuża trwałość lakieru o ok. 2 dni. To całkiem sporo jak na niesamowicie wydajny produkt za ok. 8 zł.


Olejek arganowy - nie muszę chyba zachwalać, choć jak mi się skończy, przerzucę się na opuncję figową, podobno ma jeszcze więcej bonusowych punktów dla skóry w zanadrzu! 


Moje pielęgnacyjne trio z Biochemii Urody: serum antyoksydacyjne z witamina C, serum-olejek z retinolem i na problematyczne partie (zwłaszcza okolice ust i brody) - złuszczające serum migdałowe. Serowo:) 



Jakie są Wasze doświadczenia z tymi kosmetykami? A może macie jakieś pytania na ich temat?

pozdrawiam
Marta 

3 komentarze:

  1. Ciekawi ulubieńcy. Super skomponowana paleta Inglot, oprócz górnej linii, cała reszta dla mnie idealna.
    I u mnie podkłady Lili Lolo świetnie się sprawdzały, wykończyłam wszystkie próbki i jestem nimi oczarowana.

    Serum migdałowe mnie zainteresowało, muszę kiedyś przysiąść i zagłębić się w świat Biochemii

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tusz z Avonu jest moim ulubieńcem, mam już chyba 6 opakowanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się właśnie czaję na ten jaśniutki podkład z Maybelline :> Chciałam od razu zakupić 2 opakowania na zapas...myślisz, że warto?

    OdpowiedzUsuń