Tym razem połączyłam opalizujący cień Kobo nr 205 z Inglotowym 84 AMC (mat z drobinkami). Do tego troszkę rozświetlenia oraz - pomiędzy dwoma głównymi kolorami - odrobina mojej ulubionej Inglotowej matowej czerwieni 366.
Gdzie byłam w tym makijażu? Po dziecko w przedszkolu, potem z dzieckiem w cukierni, potem na placu zabaw:) Czyli popołudniowo, niezobowiązująco i rekreacyjnie. Jestem zwolennikiem chwytania i celebrowania każdej chwili, szkoda życia na odkładanie radości na specjalne okazje, Także radości makijażu, jeżeli oczywiście on nam takową przynosi, tak jak mi.
Pomarańcz z różem to połączenie dość ryzykowne, ale cień z Kobo sam w sobie jest ryzykowny, poprzez swój potencjał kiczu;) Tam więc co mu może pomóc? Niepróbowanie zrobienia z jego użyciem eleganckiego stonowanego makijażu. Trzeba za to kopnąć leżącego i dołożyć mu jeszcze mocnym i zobowiązującym oraz niepasującym kolorem. Ufff, jest lepiej;)
pozdrawiam!
Marta
na Tobie wszystkie te "niebezpieczne" kolory wyglądają świetnie ! gratuluję odwagi ;)
OdpowiedzUsuńLUBIĘ TO :)))
OdpowiedzUsuńja na co dzień takie kolory używam, uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń