czwartek, 28 marca 2013

Polemika, SPA i talony na... ;)

Niedawno znana i lubiana (także przeze mnie) vlogerka Azjatycki Cukier nakręciła bardzo ciekawy i informatywny film z serii dotyczącej życia w Singapurze i emigracji do Singapuru. Pod filmem wywiązała się dość nieprzyjemna dyskusja zahaczająca o światopoglądową, której poziom... cóż - nieco niepokoi;)
Tak, dałam się nawet na moment wciągnąć i zabrałam głos po przeczytaniu niektórych komentarzy, dotyczących rzekomego trybu życia polskich mam (w odróznieniu od wyzwolonych, singapurskich singielek). Sprawdziłam przed chwilą - komentarze te już nie istnieją, pozostały tylko moje odpowiedzi. Otóż zirytował mnie napastliwy ton i słowa przeciwstawiające "życie pełne wyzwań" "siedzeniu na 4 literach i taplaniu (!) się w pieluchach"... To tak w skrócie... Co ciekawe, kiedy śmiałam wnieść głos polemiczny, zostałam posądzona o wyidealizowany obraz macierzyństwa przez "naczytanie się bloga Kasi Tusk";P (nota bene na oczy tegoż nie widziałam...) No cóż, moje doświadczenie to 4-latek na stanie i prawie 32 lata własnego życia, ale może faktycznie jak dorosnę, to zrozumiem ;P

Zupełnie pomijam fakt, że rodzicielstwo to moim zdaniem JEST przygoda i wyzwanie, nie będę tu wartościować, może dla kogoś nie, nie ważne - każdy ma prawo do własnego osądu...
Natomiast przekonanie, ze matka, to zahukany kocmołuch, który tylko TAPLA SIĘ w pieluchach, o nich rozmawia, nimi żyje... a, i jeszcze co w tej rozmowie padało - zindoktrynowana przez Kościół CO ROKU RODZI DZIECKO (face palm...) 

Dobra, czas kończyć, wstydu oszczędzić, pozostaje pusty śmiech. 
Nie wiem dlaczego akurat tak, ale ja dopiero będąc mamą stałam się kobietą naprawdę zadbaną, innych tematów nie poruszam, bo bym musiała długo pisać, a to niby blog urodowy, zaznaczę tylko mam rożne zainteresowania, ale pieluchy nigdy do nich nie należały;)

Pisałam tutaj kiedyś o Krakowskim Klubie Mam, gdzie poznałam wspaniałe, inteligentne i wartościowe osoby, z którymi w tym miesiącu byłyśmy na weekendowym wypadzie do SPA, z okazji Dnia Kobiet, zapraszam na kilka fotek:





Marcowa zima w pełnej krasie:) 


Jacuzzi i masaże - super relaks:) 



A wieczorem knajpa




 

A wracając już do samego tematu SPA, dziś zaczyna się Truduum Sacrum - czas najważniejszy dla Kościoła i dla chrześcijanina. Można zafundować sobie duchowe SPA, do tego zachęcali krakowscy kapucyni, po raz kolejny już w tym roku organizując akcję "talony na spowiedź". Jak też tam byłam, talony po krakowskim Rynku roznosiłam i ludziom o nich gadałam;) Wyglądały tak (kosmetyki to tylko "propozycja podania";)):


Jedyna okazja wyspowiadać się gratis, nie załapałeś się? Będziesz słono bulić! Niestety rozdania już Wam nie zrobię;)

Ale najważniejsze było tutaj własnie słowo "gratis". Nie, to nie jest tylko przedświąteczna promocja. W świecie, w którym, żeby osiągać sukces, być docenionym, szanowanym, zdobyć mega pracę w Singapurze, trzeba na to zapracować, ciężko zapracować, zasłużyć... W świecie, w którym darmowe sample i supertanie glossy boxy rozdawane są tylko po to, żebyś potem kupił pełny produkt, prawdziwa DARMOWOŚĆ, pozbawiona interesu, to rarytas. 

Ale Bóg kocha Ciebie gratis, za darmo. Nie za Twoje dobre zachowanie, nie za to nawet, że pójdziesz przed Świętami do tej spowiedzi i zdzierżysz mniej lub bardziej ogarniętego księdza... 

Bóg kocha Ciebie, bo jesteś Jego dzieckiem, jedynym i niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. On zna Ciebie po imieniu i woła po imieniu. A Jego łaska, przebaczenie, zbawienie jest dla Ciebie. Dzisiaj. Za darmo. 

Talony były mała prowokacją, ale za nimi kryją się te prawdy. Doświadczyć ich na nowo - to moje wielkanocne życzenia dla siebie i dla Ciebie (zamiast arcymądrego wierszyka o wesołym zającu, smacznym święconym i mokrym dyngusie).

Ciao.
Marta 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz