sobota, 25 stycznia 2014

Spóźnione wyniki rozdania miniaturek MUFE oraz makijaż Oli:)

Witam Was dziewczyny i przepraszam najmocniej te z Was, które wzięły udział w rozdaniu i czekają już kilka dni na obiecane wcześniej wyniki... Wybaczcie, to był ciężki tydzień, dość powiedzieć, że miałam dwukrotną wizytę o dentysty, kolejny (!) złamany ząbek;) a poza tym wczoraj organizowałam grę miejską - wieczór panieński (tak tak, są osoby biorące ślub w środku zimy!) a to jest zawsze bardzo dużo pracy.

Tak więc by dłużej nie trzymać Was w niepewności - tym razem szczęście uśmiechnęło się do Serenitki B. proszę napisz do mnie na adres zwiedzaniekrakowa@gmail.com i podaj Twój adres do wysyłki:)

A tymczasem chciałam się z Wami podzielić efektami przemiłego popołudnia spędzonego w towarzystwie mojej koleżanki Oli oraz jej 2-letniej ślicznej córeczki (która wykazywała nie mniejsze zainteresowanie kosmetykami, niż my).

Zrobiłam Oli makijaż dzienny, ale takie nieco mocniejszy, czyli coś nieco innego, niż ona praktykuje na co dzień. Oto jak wyszło:



Zdjęcie robiłyśmy przy samym oknie, co nie zmienia faktu, że uzyskanie odpowiedniego światła jest moją zmorą;) No nic, lepsze takie oświetlenie, niż żadne, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, kiedy niestety słońca już nie ma. 

Jeśli chodzi o górną powiekę, to na całość nałożyłam bardzo uniwersalny i świetnej jakości perłowy, złotawy beż z firmy Inglot (numer 154). W załamaniu powieki roztarłam dość szczodrze czekoladowy, matowy brąz, wewnętrzny kącik delikatnie rozjaśniłam. 

Ola chciała, żebym w ramach akcentu kolorystycznego na dolnej powiece użyłam któryś z jej cieni, więc pokusiłam się o ciemny turkus z firmy Manhattan, natomiast bliżej wewnętrznego kącika dodałam mojego pięknego Inglota (niebiesko-zielonkawy kameleon, o którym pisałam tutaj). W zewnętrznym kąciku linie przyciemniłam brązem. Ja niespecjalnie dbam o książkowe zalecenie jeśli chodzi o dobór cieni względem koloru tęczówki, natomiast jako wizażystka powinnam zaznaczyć, że jeśli Ola chciałaby wydobyć zieleń ze swoich szarozielonych oczu, to jako akcent kolorystyczny powinna użyć kolorów z pigmentem żółtym bądź czerwonym:) 




Założę się, że to dzięki bazie pod cienie Artdeco cienie przetrwały - jak doniosła mi Ola - nawet wieczorną wizytę w saunie:) A z ciekawostek: w czasie makijażu córeczka Oli porwała nam kredkę żelową Avon Supershock i - dosłownie - się nią poczęstowała:D więc jej nie użyłyśmy. Może tak miało być;)) 

Moim zdaniem uroda Oli została fajnie podkreślona, mam nadzieję, że nasze spotkanie było dla niej choć w jakiejś części inspirujące:) A Wam jak się podoba? 

Do następnego!

Marta 















3 komentarze:

  1. ??? te sińce pod oczami, to tez makijaz

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście, przydałaby się troszkę mocniejszy korektor niż ten który wzięłąm, ale nie przesadzaj;))

    OdpowiedzUsuń
  3. za to bardzo ładnie prezentują się cienie na górnej powiece!

    OdpowiedzUsuń