Mimo, że ostatnio staram się z brutalną bezwzględnością eliminować z mojej niewielkiej powierzchni mieszkalnej wszystko co zbędne, te dwie buteleczki jeszcze jakiś czas zostaną. Jak długo? Pewnie, aż znajdą swoich następców. A na to muszą poczekać na lepszy moment dla portfela;)
Poza tym buletelczki naprawdę cieszą oko. To też konkretny argument za przedłużeniem ich zasłużonej emerytury na mojej rajskiej wyspie:)) Zobaczcie na te piękne detale na nakrętkach:
Te moje dwa zapachy są jak ogień i woda. Może zacznijmy od wody. Na pierwszy rzut oka to zapach zupełnie nie w moim stylu, gdyż nie lubię perfum świeżych i orzeźwiających. A te są po prostu kwintesencją świeżości I - o dziwo - własnie w tej świeżości się zakochałam, kiedy pewnego letniego dnia, skrajnie wymęczona upałem weszłam do perfumerii w Galerii Krakowskiej i je powąchałam. Poczułam się natychmiast jak nowonarodzona, to było naprawdę niesamowite, jak szklanka coli (w upały najbardziej lubię pić colę;))
No i kupiłam: zapach nazywa się Aqua Allegoria marki Guerlain, w wersji Herba Fresca, czyli świeże zioła. I to właśnie w tym zapachu jest niezwykłe, to sprawie, że nie jest on zwykłym świeżakiem w stylu Cool Water Davidoff (który kiedyś miałam i do dzisiaj pozostał mi uraz;)) Zapach jest owszem, cytrusowy, ale ten słodki cytrus złamany jest nuta skoszonej trawy, może i nawet narwanych ziół. Stąd też, nie jest to zapach banalny. Natomiast wciąż jest bardzo uniwersalny i przyjemny w odbiorze. Większość z Was pewnie nazwałaby go typowym zapachem na lato. Ja, tkwiąc już jakiś czas w urodowej blogoswerze, już też chcąc nie chcąc przyjęłam ten podział, ale i tak się z nim nie zgadzam;) I uwaga - to co mnie irytuje - w buteleczce zostało jeszcze sporo perfum, ale nie da się już ich zużyć, nie da się nimi psiknąć, co - mimo mrozu za oknem, chętnie bym zrobiła:)
Jestem za to przekonana, że większości z Was mój kolejny "wykończony" zapach, czyli Yves Rocher So Elixir kojarzy się właśnie z zimą. Te perfumy są - jak to się mówi - otulające, zapach mocno słodki i raczej ciężki, choć na pewno nie duszny. Elegancki, teoretycznie zapewne wieczorowy. Po zakupie, gy przeczytałam jego recenzje, byłam zdziwiona, że dziewczyny piszą o zapachu herbaty Earl Grey. Potem doszłam do wniosku, ze coś w tym jest, ale na pewno kompozycja jest o wiele bogatsza. Piękny raczej klasyczny zapach, bardzo "noszalny" i jak sądzę - łatwy w odbiorze:)
W ogóle jestem bardzo miło zaskoczona zapachami z Yves Rocher, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości Zapachy mają przepiękne, po prostu rewelacyjne, na mojej liście do kupienia są jeszcze przynajmniej cztery pozycje:) Co pewnie nastąpi wkrótce, bo perfumy lubię, szybko je zużywam (aż nie mogę uwierzyć, jak ktoś pisze, że ma te same perfumy np. 2 lata... ja rozprawiam się z flakonikiem w góra 3 miesiące... ale zawsze kupuję najmniejsze odstępne pojemności:) Jak już mam świetnie perfumy, to psikam się nimi intensywnie, bo lubię czuć je na sobie...
Podciągnijmy troszkę mój biznesik;) Zapraszam na wieczór panieński w Krakowie oraz na City Game Kraków. Do następnego:)
pozdrawiam
Marta
ja już nie pamiętam kiedy jakiś flakon perfum zużyłam ... ;) ale mam ich za dużo... a nie, że mało psikam, bo nie żałuję sobie ;D
OdpowiedzUsuńAqua Allegorię miałam kiedyś, ale ja wolę słodkieee zapachy, wyraziste ;)
Z Guerlain mam mandarynkowy zapach, jednak spadł mi kiedyś i nie mam psikacza więc korzystanie z niego to męka...
OdpowiedzUsuń