Zgodnie ze wszelkimi prawidłami dotyczącymi makijażu, zieleń nie do końca mi pisana, bo gasi mój naturalny kolor oka, no trudno, jakoś to przeżyjemy, ja bardzo lubię niektóre odcienie zieleni w makijażu, zwłaszcza tą inglotową, o numerze 333 Matte (w rzeczywistości jest bardziej butelkowy, niż na zdjęciu, wierniej to wyszło na oku).
Dodałam sztuczne rzęsy, w sumie trochę na szybko, więc wybaczcie odklejający się delikatnie wewnętrzny kącik;) Nota bene trochę mnie podłamały te rzęski, zawsze myślałam, że swoje naturalne mam raczej długie, okazało się, że przy tych, naturalnych i bynajmniej nie teatralnych ani efekciarskich, moje prywatne znikają, rozpływają się i ze wstydem chowają w nicość...
I w innym oświetleniu (nota bene zobaczcie jak wiele w kolorystyce makijażu zależy od światła - to tutaj niżej, to typowe światło sztuczne, z odcieniem żółtym, te powyżej to też światło sztuczne, ale bardziej białe i bardziej zbliżone do dziennego).
Jak widzicie makijaż jest mocno rozświetlona na środku powieki, tym razem nie typowym brokatem, a raczej brokatowym cieniem z mojej ukochanej palety Too Faced Natural Eye o nazwie Nude Beach. Bardzo lubię taki mocny, błyszczący akcent na matowym tle, to nadaje mojej płaskiej, powiedzmy - nieco azjatyckiej;P powiece trójwymiaru.
Do tego w kąciku trochę sleekowego złota (Vintage Romance) a powyżej załamania matowy, czekoladowy brąz ze wspomnianej palety Too Faced. Jest też delikatny akcent czernią.
Jak Wam się podoba ta propozycja?
pozdrawiam przedświątecznie:)
Marta
Ciekawy makijaż :)
OdpowiedzUsuńŚliczne te sztuczne rzęsy.
OdpowiedzUsuń