poniedziałek, 10 grudnia 2012

Prezentów ciąg dalszy i kilka przemyśleń w temacie "jak kupować prezenty"

Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc już niedługo pod choinką zagościć powinien Aniołek, no i o tym też radze już zacząć myśleć. Ale zanim podzielę się z Wami kilkoma przemyśleniami na temat strategii świątecznego obdarowywania, jeszcze kilka słów na temat św. Mikołaja i tego, co u mnie zostawił.
W ostatnim poście pokazywałam wam nową paletkę Inglot, teraz za to pochwale się różem, szminka i lakierem do paznokci.


Jestem wielbicielką róży do policzków, Tak, mam cerę lekko naczynkową, w odcieniu chłodnym. Dawniej myślałam, że skoro naturalnie się rumienie (czasem bardziej, niż bym chciała...) to stosowanie jakiegokolwiek różu byłoby pomyłką. Dlatego zazwyczaj miałam twarz "zatapetowaną" mocno kryjącym, matującym, zbyt żółtym i zbyt ciemnym podkładem, zgruntowanym pudrem;) Zgroza, no nie? Taka sztuczna, maskowana, płaska twarz... Było, minęło.

Teraz ujednolicam cerę podkładem, ale makijaż bez odpowiedniego modelunku za pomocą różu lub/i bronzera, ewentualnie rozświetlacza jest absolutnie niepełny. To tak, jakby artysta malarz zakończył swoje dzieło na odpowiednim przygotowaniu płótna, ewentualnie - pomalowaniu tła. Róż dodaje twarzy trójwymiarowości oraz młodzieńczego blasku, świetlistości i zdrowego kolorytu. Jeśli nie próbowałyście - polecam zrobić eksperyment! Trzeba oczywiście pamiętać, że do nakładaniu różu absolutnie konieczny jest pędzel.

A wracając do tematu: od św. Mikołaja otrzymałam piękny, matowy róż Inglota w odcieniu 82. Ten właśnie odcień polecałabym dziewczynom które nie maja wprawy lub boją się efektu ruskiej lali, gdyż jest on bardzo subtelny i wygląda niezwykle naturalnie. Nie jest to kolor jaskrawy a raczej lekko złamany. Róże Inglota zostały ostatnio mocno skrytykowane w filipice wygłoszonej przez make-up guru (którą zresztą bardzo cenię i lubię) Red Lipstic Monster - tutaj link do jej filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=F7ZePl_aElY.
Nie ukrywam, że także w komentarzach do tego filmu wdałam się w mini-polemikę, gdyż nie do końca zgadzam się z zaprezentowaną tam opinią. Ciekawa jestem waszego zdania:) Ja róże Inglota lubię i polecam, może poza tymi z drobinkami, bo są one zbyt duże i wyglądają odpustowo na twarzy. Z koloru 82 jest bardzo zadowolona.


Teraz czas na szminkę. Ucieszyłam się, że to szminka, nie błyszczyk, zdecydowanie wole ten typ produktów do ust, błyszczyki jeszcze jakieś mi zostały i staram się zużyć. Nie potrzebuję więcej niż jednego mieć na stanie. Co innego ze szminkami:) W pierwszej chwili otrzymany kolor wydał mi się dziwny, nie potrafiłam się do niego ustosunkować, wydawało mi się nawet, że jest lekko perłowy, czego nie lubię. Po bliższych oględzinach (zwłaszcza w lepszym świetle) całkowicie przekonałam się do tego mazidła. Kolor określiłabym jako naturalny, ale dość widoczny, jasny, brudnawy róż. Pomadka nie jest perłowa, tylko nieco połyskująca za sprawą bardzo delikatnych drobinek oraz dość "mokrego" wykończenia. Numer 147. 




Na deser zostawiłam lakier do pazurów. Św. Mikołaj (już tym razem w innym wcieleniu) ofiarował mi aż trzy lakiery, zacznę od prezentacji pięknego srebra. W zeszłym sezonie zimowym kupiłam sobie srebrny lakier z Vipery, ale gdzieś chyba go zgubiłam. Poza tym tamten lakier był bardziej drobinkowy, ten zaś, co niezwykle mi się podoba, tworzy efekt konkretnej, lśniącej tafli o bardzo mocnym kryciu i pigmentacji! Odcień srebra jest nieoczywisty. Lakier jest tak zimowy, że aż tchnie od niego lodem;) Jest przy tym bardzo świąteczny i w mojej opinii - bardzo elegancki. Do nabycia w Rossmanie, szukajcie w szafach Wibo, to kolekcja Glamour Nails, odcień 04. 






A teraz kilka refleksji na temat kupowania prezentów:

- jeśli myślimy o tegorocznych Świętach, to już najwyższy czas, by zabrać się za przygotowywanie prezentów, dzięki temu mamy szanse dobrze rozplanować czas zakupów, uniknąć horrendalnych kolejek w sklepach i zamówić coś przez internet licząc na dostawę jeszcze przed Wigilią 

- warto notować pomysły na prezenty, zwłaszcza, jeśli mamy tzw. "trudny" obiekt;) któremu nie wiemy co kupić  a nie chcemy iść w banał "na odczepnego" i ofiarować zestawu z drogerii... Warto nawet dużo wcześniej, przypadkowo i spontanicznie zakupić prezent, który w jakikolwiek sposób nawiązuje do osoby obdarowywanego, na pewno będzie to lepszy wybór, niż coś kupionego na siłę, w pośpiechu, pod presją

- w kupowaniu prezentów bądźmy sobą. Nie starajmy się za wszelką cenę wniknąć w umysł prezentobiorcy;) bo i tak nam się to nie uda. Zazwyczaj (przynajmniej w przypadku drobiazgów) ludzie mają to, czego potrzebują, natomiast od prezentu oczekują by niósł ze sobą jakiś ładunek emocjonalny, rys charakterystyczny dla darczyńcy i ten aspekt, w połączeniu ze spersonalizowaniem prezentu na poziomie przynajmniej przyzwoitym - będzie najważniejszy:) Kupmy/zróbmy to, do czego jesteśmy przekonani, to, co nam się podoba. Nie kupujmy prezentu na siłę, moim zdaniem wówczas podarunek traci waolr bycia prezentem a staje się dotacją...

- nie bójmy się ryzyka. Wyróbmy w sobie tolerancję na fakt, że nie każdy nasz prezent będzie w 100% trafiony i w 100% użytkowany. Nie zrażajmy się tym, warto włożyć serce w przygotowanie prezentu nawet, jeśli kiedyś coś poszło nie tak. Warto zrobić coś oryginalnego, zaskoczyć nietuzinkowym upominkiem, niekoniecznie stricte materialnym. Warto zaryzykować i zamiast (lub może oprócz;)) szamponu i żelu pod prysznic kupić coś bardziej odjechanego. W końcu na tym polega magia prezentów - są inne niż to, co kupilibyśmy sobie sami. Ja tak miałam w tym roku w przypadku kominowego szalu w dość jaskrawym kolorze. Raczej nie lubię siebie  w takich kolorach i miałam mieszane uczucia, ale po przypięciu do niego odpowiedniej broszki oraz po dokupieniu przeze mnie pasujących kolorystycznie kolczyków - zakochałam się w tym kominie i nosze go nawet w pomieszczeniach:)

- bądźmy kreatywni. Warto siąść z ołówkiem i kartką i zrobić małą burze mózgów, nawet sam na sam. Warto tez przejrzeć allegro, sklepy internetowe, może czymś się zainspirować. Uwaga - nawet spacerując po galerii handlowej warto wejść do sklepów, których zwykle nie odwiedzamy, nie zauważamy, w których po prostu jeszcze nie byliśmy! Może właśnie tam znajdziemy genialny prezent!

- błagam - nie traćcie pieniędzy na ozdobne torby - kupcie papier ozdobny i poświećcie chwile na staranne opakowanie:) Dzięki temu unikniecie żenującego zwyczaju "przechodnich toreb" i nadacie Waszemu prezentowi waloru wyjątkowości także w kwestii opakowania, a ile kasy zostanie w portfelu;)

Podzielcie się proszę Waszymi patentami na udany prezent pod choinką!

Pamiętajcie też, że wyśmienitym prezentem może być spacer po Krakowie z przewodnikiem:) Zapraszam tez na wieczory panieńskie w Krakowie.

Do następnego,

Marta


1 komentarz: